5 marca 2013

"Stanę się kim zechcę!"

Charlie Brown
21.06.1990 Londyn
modelka


Nie było hucznej imprezy, czy litrów szampana. Była tylko ona i jej matka. Nikt nie spodziewał się, że kobieta zatrzyma swoją córeczkę. W końcu była młoda i nie mogła liczyć na niczyją pomoc. Anne Brown jednak zacisnęła zęby i z podniesioną głową ruszyła naprzeciw wszystkich przeciwności losu. Nie zostawiła Charlie. Wychowywała ją, starając się dać jej wszystko co najlepsze. Dziewczyna ciepło wspomina swoje dzieciństwo. Pamięta wieczory, podczas których mama czytała jej bajki, wspólne spacery do parku. Pamięta jak kobieta była przy niej podczas wszystkich wzlotów i upadków. Przytulała ją, gdy pierwszy raz złamano jej serce. Później cierpliwie znosiła okres buntu Charlie. Wreszcie Anne została za to nagrodzona. Poznała wspaniałego mężczyznę. Adam okazał się być również świetnym ojcem dla 15-letniej Charlie. Od tego czasu żyło im się lepiej. Mężczyzna posiadał sieć sklepów zoologicznych, więc Charlie przestała się martwić, że nie może pozwolić sobie na niektóre rzeczy. To właśnie wtedy zaczęło się jej zainteresowanie modą.

"Mamo! Lucas mi się oświadczył!" 

Miała 20 lat i czuła, że ma już wszystko. Była coraz to bardziej uznawaną modelką i wreszcie poznała tego jedynego. Wszystko miało być jak w bajce. Na początku chyba rzeczywiście tak było. Potem zaczęło się zmieniać. Powoli, z dnia na dzień, było coraz to gorzej. Lucas nie był już tak opiekuńczy i czuły jak na początku. Zaczął zapanowywać nad dziewczyną. Nigdy jej nie uderzył, ale często się awanturował. Z czasem o coraz to bardziej błahe sprawy. A to ręczniki wisiały krzywo, a to nie było jeszcze obiadu na stole. Zawsze było coś nie tak. Charlie długo udawała szczęśliwą. W pewnym momencie była już nawet przekonana, że chłopak ma rację. Czuła się gorsza. Przez przypadek o tej sytuacji dowiedziała się jej matka. Przyszła na kawę. Lucas nie miał  o tym zielonego pojęcia. Wszedł do mieszkania i wydarł się o nieodkurzony przedpokój. Charlie próbowała przekonywać mamę, że to nic takiego, że między nimi wszystko jest w porządku. Anne nie dała się jednak tak łatwo omamić. To dzięki jej namowom Charlie zostawiła narzeczonego i wróciła do domu rodziców. Całkowicie pogrążyła się w pracy, chcąc zapomnieć o tamtym związku. Szybko stała się sławną modelką. Dostała kontrakt w Paryżu i bez większego namysłu przyjęła go. Czuła, że dzięki temu będzie mogła zacząć od nowa. 

Charlie ma dwie różne strony. Pierwsza z nich to zawodowa modelka. Na tym gruncie potrafi zawalczyć o swoje i nie da sobą manipulować. Wydaje się być silną osobą. W wywiadach zawsze jest miła i otwarta. Zgrabnie jednak stara się ominąć tematy, które zbyt nawiązują do jej prywatności. Druga z jej stron to Charlie w stosunkach towarzyskich. Ciężko jest przełamać pierwsze lody. Kobietom nie ufa, bo tego nauczyła ją jej profesja, mężczyznom- przez wcześniejsze doświadczenia. W stosunkach damsko-męskich bardzo nieśmiała. Często spuszcza wzrok. Czuje się przy nich gorsza. Zawsze zastanawia się, czy mówi to co powinna.  Nie lubi opowiadać o sobie, dzięki czemu jest też świetną słuchaczką. Zawsze potrafi doradzić. Kiedy już uda Ci się przełamać jej barierę obronną to zyskasz świetną przyjaciółkę. Do dyspozycji o każdej godzinie dnia i nocy. Poznasz Charlie jako wesołą i pełną energii osóbkę, ale niestety często też dość leniwą. 

Charlie jak przystała na modelkę jest wysoka. 174 cm. Ma zgrabne i długie nogi. Jest także szczupła. Ma wcięcie w talii i zaokrąglenia tam, gdzie być powinny. Rozgląda się dookoła swoimi czekoladowymi oczętami. Pomiędzy nimi znajduje się dosyć drobny nosek. Usta niezbyt wydatne, lecz nie chciałaby mieć innych. Włosy z reguły są w jakimś odcieniu brązu i sięgają trochę za ramiona. Lubi makijaż, ale w wolne dni często wychodzi bez niego. Jej słabością są ubrania. Mogłaby kupować nowe każdego dnia. Uwielbia się stroić.

[Witam ;D Więc jesteśmy ;p. Buźki użyczyła panienka Leighton Meester. Karta pewnie będzie jeszcze milion razy poprawiana. Chciałam ją jednak wreszcie opublikować i dołączyć do was. Zapraszamy do wątków i wszelakich powiązań.
Cytat w tytule z tego]                

20 komentarzy:

  1. [Szczerze mowiac, nie rozumiem mody na nazywanie kobiet "Charlie", ale whatever. :)
    No i zeby nie bylo, ze tylko sie czepiam, to od razu zaproponuje jakis watek. A za pomysl to juz w ogole, gotowam calowac po stopkach. :D]

    Lalli

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam, witam i o wątek pytam. Panna Charlie tak samo jak Effy modelka, więc może poznają się podczas sesji, jak jesteś chętna na wątek to mogę zacząć, bo mam wenę, a tak rzadko się to zdarza ;P]

    Effy

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam :) z przyjemnością powątkujemy z Fran :D podaj tylko pomysł a zacznę :) ]

    Francesca

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dziękuję za zaproszenie :) Jestem chętna oczywiście, ale mam małą prośbę... Mogłabyś zacząć? Błagam =*.*=]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Ej w ogóle tak apropos to od twojej modelki jestem wyższa o 1,2cm @@ XD Nice.
    No ale co do pomysłu... W mojej głowie zrodziło się coś z rodzaju przypadku(pewnie się powtarzam, ale przepraszam, u mnie samej ciężko ostatnio z zaczynaniem).
    Ostatnimi czasy było głośno o Fashion Weeku w Londynie, więc może coś do tego nawiążemy? możemy założyć, że dziewczyna będzie siedziała w jednej z kawiarni i piła... coś(nie wiem co może pić modelka... Wodę? Dietetyczną Colę? Herbatę? Kawę?) i przez obszerne szyby, oglądając z zaciekawieniem otaczający ją świat dostrzega jego stojącego przy skrzyżowaniu z kobietą. Oboje się kłócą i później on wkurzony wpada do środka po mocną, świeżo mieloną kawę. Dostrzega ją siedzącą samą i jak gdyby nigdy nic zaczyna się jej zwierzać...
    Co ty na to?
    ( w sumie, jestem nawet skłonna zacząć... Mieszam. Wybacz]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Masz ochotę na wątek?:)]
    Robin

    OdpowiedzUsuń
  7. [Właściwie to spodobał mi się mój własny pomysł i dlatego... Poza tym, często uzgadniam wątki, by później nie wpaść przez przypadek w przysłowiowe "bagno". Rozumiesz? ^^
    Okej, daj mi tylko pół godzinki bo zobowiązałam się jeszcze zacząć u Robina :) ]

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiejszy dzień nie należał do tych najlepszych. Wszystko się dosłownie pieprzyło… Projekt zalał kawą, wpływowa firma zrezygnowała z kontraktu, który mieli dzisiaj podpisać, jego szef stwierdził, że musi iść na szkolenie, które sam musi sobie opłacić i dzisiaj zapomniał jeszcze o dniu kobiet, który chciał spędzić ze swoją dziewczyną, z którą był całkowicie od niedawna.
    Idąc ulicą niedaleko kawiarni, w której zazwyczaj pisał sprawozdania spotkał dziewczynę… Szła w na wysokich, czarnych kozakach i beżowym płaszczu. Przez ramię miała przewieszoną torbę i gdy tylko dostrzegła nadchodzącego Magnusa przyspieszyła kroku, by po chwili znaleźć się przed nim z nieprzyjemnym grymasem na twarzy.
    Kłócili się głośno. On starał się ją uspokoić, a ona z każdym jego słowem wpadała w większe zniesmaczenie i zdenerwowanie. Rudowłosa kobieta łapała małe wdechy by co raz szybciej wykrzykiwać to co przychodziło jej na język, a nie używała zbyt pochlebnych słów. Rzuciła w nim kwiatami, które dostała od kogoś innego i odeszła pewnym siebie krokiem, a On? Rzucił na nią „szatańskie” spojrzenie z pragnieniem nadziania na pal. Złapał czerwone róże i wywalił je z impetem do stojącego nieopodal kosza na śmieci.
    Szybkim krokiem przeszedł przez jezdnię i wszedł do kawiarni. Zamówił swoją ulubioną kawę i podszedł do siedzącej obok szyby dziewczyny.
    -Mogę się dosiąść?- zapytał spokojnie, gdy się zgodziła, zajął miejsce naprzeciwko.
    -Dlaczego kobiety takie są? Dlaczego nie potrafią zrozumieć, że gdy wali się w robocie to wali się niemal połowa świata, bo tą drugą jest jego połówka?- zapytał ironicznie jak gdyby nigdy nic. –O matko… Przepraszam cię bardzo. Po prostu mam dość humorów Joselyn… Przed chwilą ze mną zerwała bo zapomniałem o dniu kobiet… Świetnie!- bąknął zdejmując z siebie skórzaną kurtkę.

    [przepraszam, że tyle czekałaś... ]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Jestem zachwycona, serio. Tego jeszcze nie było. :D
    Niezbyt wiedziałam, jak to zacząć, na modzie i z nią związanych się nie znam, ale mam nadzieję, że zda egzamin. Jak nie będzie grało, to oczywiście spróbuję wysmażyć coś innego. ]

    Moda, serio? Dla Laine'a, który nie odróżniał kozaków od balerin, sukienki od spódnicy czy koszulki od tuniki, ten temat był czarną magią. Znaczy się jasne, był historykiem, który całym sercem miłował swoją dziedzinę nauki, więc umiał bezbłędnie określić, co ludzie nosili trzysta, sto, czy dziewięćdziesiąt lat temu, ale na aktualnej modzie nie znał się wcale.
    Dlatego w życiu nie spodziewał się, że trafi mu się robota przy jakiejś sesji zdjęciowej. Ot, znajomy fotograf, którego imienia nawet nie znał, ale była z niego ładna chłopczyna, więc Lalli lubił zawiesić na nim oko, zaproponował mu zadanie "konsultanta historycznego". Fin pewnie by się nie zgodził, gdyby miał za co zapłacić rachunki, ale jako, że sprzedawanie na przemian popcornu, biletów i znów coli nie było szczególnie dochodowe, to niechętnie przystał na propozycję uroczego pana fotografa.
    Już na wstępie poczuł się dziwnie przy tych wszystkich pięknych ludziach, których pewnie powinien kojarzyć, ale jako istota nieprzystosowana społecznie, dla której komputer był jedynie narzędziem do pisania kolejnych głupich prac na studia, telewizor robił za wymysł szatana, a gazet nie czytał, bo chciało mu się płakać, gdy tylko je otwierał, były to istoty zupełnie obce. Tematyką sesji miały być lata trzydzieste, a brak przygotowania pod kątem historycznym aż kuł w oczy. Lalliemu na przemian rzucały się w oczy bzdury charakterystyczne dla końcówki XIX wieku albo lat powojennych, ale nie było w tych wszystkich duperelach prawie niczego związanego z dwudziestoleciem międzywojennym. Normalnie serducho mu od tego krwawiło. Nie, to zdecydowanie nie była robota na jego nerwy.
    Westchnął kilkakrotnie, po czym, zamiast użalać się w myślach nad swoim marnym losem wiecznie głodnego studenta, postawionego pod ścianą, zajął się tym, za co teoretycznie mieli mu płacić, czyli włóczeniem się i mąd... Och, pardon, zwracać uwagę na błędy.
    - To są lata pięćdziesiąte, sześćdziesiąte – zwrócił uwagę jakiejś kobiecie... Dziewczynie, właściwie. Całkiem ładnej, przynajmniej jak na oko Lalliego. Trzymała w rękach sukienkę, wąską u góry i luźną mniej więcej od pasa w dół. Krój bardzo typowy dla mody z połowy XX wieku.

    Lalli

    OdpowiedzUsuń
  10. Zastanowił się chwilę nad wypowiedzianymi przez nią słowami. Ostatniej soboty Rene również się z nim kłóciła… Często dochodziło u nich do sprzeczek… Mimo, że bardzo się starał, przekładał spotkania, przez co stracił roczny kontrakt… Robił to dla niej, opiekował się nią i wspierał. Kiedy skarżyła się na bóle głowy, płakała, albo była szczęśliwa zawsze przy niej był, a jeśli nie to wisiał na telefonie by przegadać niemalże cztery godziny. Był szczęśliwy… Pomimo tych cholernych sprzeczek, których i tak nie można było podciągać pod powód rozpadu związku. To przy niej stał się taki trudny i wymagający. W tym związku po prostu obsechł jak liść jesienią. Ona nigdy się nie wypowiadała o uczuciach jakimi go darzy, nigdy nie powiedziała szczerze, że coś do niego czuje… A mimo to dał się porwać w wir ‘miłości’, która w rzeczywistości chyba nią nie była… Poświęcił swe cztery miesiące życia by po raz kolejny dostać kopa.
    Potrząsnął głową z niedowierzaniem.
    - Rene nawet jeśli zadzwoni…Będę musiał powalczyć z własnymi emocjami. Teraz dochodzi do mnie, że jej mogło jedynie zależeć na tym co jest w moim portfelu niż umyśle. Z pewnością nigdy nie myślała o mnie tak jak ja… - pociągnął nosem, ale to z powodu nieustającego kataru.
    Kobieta była chłodna, uparta jak osioł i skąpa. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego był w porządku mimo, że oni nie zawsze byli... Dziwiło ją to... Ona wychodziła przecież z rodziny, która nie przejmowała się ile i na co wydaje. On sam musiał sobie zapracować na wszystko, dbać o finanse, by za dużo nie stracić, a w następnym miesiącu zyskać... Chciał mieć zapewniony byt gdyby przez przypadek stracił zlecenia na jakiś czas. Uważał, że to dobry sposób na chwilowe zabezpieczenie siebie i ewentualną pomoc dla rodziny, albo przyjaciół. W końcu wszystko może się przydarzyć i to nigdy nie wiadomo kiedy...
    Ale on jako architekt nie miał problemów ze znalezieniem pracy. Raz mu się zdarzyło i na grubsze zlecenie czekał dwa miesiące, ale wtedy również nie było jakoś strasznie. Dał sobie radę bo odłożone wcześniej pieniądze rzeczywiście dużo pomogły w czasie chwilowego kryzysu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przez dłuższą chwilę trawił wypowiedź kobiety. Matko, taki potok słów! Z tego wszystkiego aż cofnął się dwa kroki, odrobinę spłoszony. Nie zrozumiał ani pół, może dlatego, że automatycznie się wyłączył. Nie ważne, w każdym razie to, że musiał pretłumaczyć słowa dziewczyny, przedstawiającej się jako Charlie, na swoje sprawiło, że milczał przez dłuższą chwilę.
    - Na to wygląda - pokiwał głową, uśmiechając się blado. Niepewnie uścisnął dłoń kobiety. Był przerażony jej swego rodzaju otwartością, której za cholerę się nie spodziewał, stąd to obecne w jego zachowaniu wahanie. - Lalli - przedstawił się. - Mam wrażenie, że nikt tu nie ma, ale to chyba żadna nowość. Przeglądam od czasu do czasu różne gazety siostry i czasem szlag mnie trafia, jak widzę sesję pięknie stylizowaną na średniowiecze. Niby wszystko okej i okej, a tu nagle zjawia się krynolina i całą wizję szlag trafia... Oczywiście, jeśli ktoś jest zielony, to go nie rusza, ale w innym wypadku to aż boli - pokręcił głową z lekkim niesmakiem. Był szczególnie wyczulony na zgodność historyczną, nauczyła go tego matka, która sama zajmowała się tą dziedziną nauki. - Ogólnie rzecz biorąc, niewiele rzeczy które tu widzę, jest trafione przy sesji. Psokojnie możnaby tu urządzić przełom dwóch poprzednich wieków, lata powojenne, czy nawet wojnę secesyjną, ale tak... - zmarszczył brwi. - Marne przygotowanie pod lata trzydzieste. A szkoda, bo są chwytliwe - wypuścił powoli powietrze. Uff, sam się trochę rozgadał. Podejrzawał, że kobieta sluchała go ze zwykłej grzeczności, bo to o czym z taką pasją się rozprawiał, dla człowieka niezwiązanego z historią musiało być wybitnie nudne. Zresztą, dla tej nielicznej grupy pasjonatów również.

    Lalli

    OdpowiedzUsuń
  12. Spojrzał na nią dziwnie. Nigdy nie lubił porównywania i twierdzenia, że ktoś nie jest kogoś wartym. Ludzie zawsze są siebie warci i zawsze byli... W końcu dawniej nie było możliwości takich podziałów, trzeba było się wspierać i sobie pomagać niezależnie od tego ile się miało i co konkretnie.
    Uścisnął jej dłoń z delikatnym uśmiechem i wtedy jego spojrzenie również się mieniło. -Jestem Magnus i na prawdę miło mi poznać- teraz na prawdę rozmowa być może stanie się nieco przyjemniejsza niż wymuszona z jego strony. Doskonale rozumiał to przytłoczenie, które odczuwała... Często się tak czuł, gdy ktoś przysłowiowo siadał na nim i wymuszał wykonanie jakiejś pracy. Uważał to za dość nieprzyjazne, a sam to przed chwilą zrobił.
    -Przepraszam Cię bardzo... Może w rekompensacie przyjęłabyś zaproszenie na spacer?- zaproponował nie przestając się uśmiechać. Nie. Nie chciał jej podrywać. Nie chciał być po prostu oschłym dupkiem jakich często można było na tym świecie spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Witam!
    Jakieś pomysły co do okoliczności spotkania?
    Może powiązania?
    Mogę zacząć ;]

    _Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  14. Wraz z pojawieniem się na niebie słońca, Cassandra obudziła się i zaczęła przyszykowania do wyjścia, a następnie opuściła swoje mieszkanie i ruszyła swoim nie koniecznie najnowszym audi w kierunku pobliskiego szpitala. Praktyki były o wiele ciekawsze niż teoria, ale niestety to szczęście trwało zaledwie trzy tygodnie. Starała się więc nacieszyć widokiem szpitala, który tak bardzo fascynował ją niemalże od zawsze.
    Zaparkowała i szybkim krokiem weszła do budynku. Zerknęła na wyświetlacz telefonu, miała jeszcze dziesięć minut. Spokojnie udała się do szatni, gdzie odłożyła wszystkie swoje rzeczy i nałożyła fartuch.
    - Cassandro, poproszę cię do zabiegowego! - Usłyszała głos jednej z pielęgniarek, gdy tylko wyszła na korytarz. Pokiwała głowę i poszła w kierunku odpowiedniego pokoju. - Pobierz krew, a ja zajmę się innym pacjentem. - Dodała, gdy zobaczyła brunetkę.
    - Dobrze. - Zgodziła się, zabierając ze stolika odpowiednie przyrządy i podeszła do siedzącej na kozetce dziewczyny.

    _Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  15. [skoro zapraszasz to przybywam! Xd jesli podrzucisz pomysl to zaczne :)]

    OdpowiedzUsuń
  16. [moim jedynym pomyslem jest to, zeby Mark jej mieszkanie projektowal.. xd]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Charlie Brown... wyczuwam Coldplay?
    W każdym razie, wąci pani? c:]

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  18. Lalli też nie rozumiał takiej postawy. Zresztą, gdyby było odwrotnie, wybrałby na przykład prawo, a nie najmniej dochodowy kierunek, jaki powstał. Ale on "zawsze był dziwny" i wolał być szczęśliwym biedakiem, niż wydawać połowę wypłaty na ciąganie się po psychologach, z zespołem wypalenia zawodowego w wieku trzydziestu lat. To już nie była kwesta zwykłej fanaberii, a próba zachowania względnego zdrowia psychicznego.
    - Oho, zaraz się wzruszę - zażartował, puszczając oko do dziewczyny. Nie mógł zaprzeczyć temu, że był miło zaskoczony. Cóż, zawsze myślał, że aktorki, modelki i inne gwiazdy to, przynajmniej prywatnie, niezbyt sympatyczne osoby, a ona, jak do tej pory, sprawiała wrażenie całkiem normalnej. - No wiesz, tu jest tyle rzeczy, że musiałby się stać cud, żeby się nie udało. To aż straszne, nie czujesz się przytłoczona taką ilością ciuchów? - spojrzał na brązowowłosą ze szczerym współczuciem. Naprawdę, on od samego wejścia miał wrażenie, że sfiksuje. No, ale dla kogoś, kto ma zaledwie trzy pary spodni, jedne buty, a w dodatku rękami i nogami wzbrania się przed jakimikolwiek nowościami i zmianami w garderobie, bo robiło mu się słabo na samym wejściu do sklepu odzieżowego, to wręcz musiało być traumatyczne przeżycie.

    Lalli

    OdpowiedzUsuń
  19. [Jako modelka mogła uciekać przed paparazzi i przez przypadek wpadłaby na Fran, która zawsze pomaga wszystkim i wszędzie i ukrywa Charlie przed nimi u siebie i się zaczynają kumplować, co Ty na to? Zaczęłabyś? ^^ ]

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  20. [Hm, niestety nie. Help, please?]

    Styles.

    OdpowiedzUsuń