1 marca 2013

Faza poszła, korki wybiło


LILO EIFFIEL (oczywiście gorszego nazwiska mieć nie może)
ur. 16 kwiecień 1992 roku w Paryżu (miasto zakochanych tak tą mieścinę zwą)
Na garnuszku u swojej byłej dziewczyny (bo praca to niepotrzebny zapełniacz czasu)
Heteroseksualny (ale kto wie, co mu nagle nie strzeli do głowy)

Nie był jakoś specjalnie wyczekiwanym dzieciakiem. Jego rodzice, dwójka adwokatów, uważali że dziecko tylko im przeszkodzi w karierze. No i szczerze mówiąc przeszkodziło. Lilo był...no wpadką. Jest to jest, ale lepiej by go nie było. Przynajmniej zdaniem matki, gdy jej nieskazitelny dom odwiedza w każdą niedzielę. Urodził się szesnastego kwietnia dwadzieścia jeden lat temu i miewa się dobrze. O swojej przeszłości rzadko mówi, nie wspomina z sentymentem jak to było pięć, dziesięć, kilkanaście lat temu. Żyje teraźniejszością i jak na razie to mu wystarcza. W szkole przechodził z jednej klasy do drugiej, nie wiadomo jakim cudem. W sumie to można porównać do jego dzisiejszego życia. Przechodzi przez kolejne dni swojego życia, jakoś się łudząc, że w końcu rzeczywistość, czy odpowiedzialność go nie dopadnie. Aktualnie jest bezrobotny, na studia nie poszedł. Rodzicom żal było pewnie pieniędzy.


Widzisz go na ulicy i już masz ochotę przejść na drugą stronę. Nie z powodów wyglądu, z wyglądu to on jest całkiem, całkiem. Piegowata twarz, głębokie piwne oczy i brązowe włosy, sprawiają że jakiś rumieniec Ci na twarzy wykwita. Raczej chodzi o jego styl bycia. Gdziekolwiek się nie uda, roztacza wokół siebie zapach alkoholu i papierosów. Chodzi zygzakiem, raz obija się o latarnię, raz o witryny sklepów. Nie przejmuje się tym co ludzie o nim pomyślą. Jest po prostu sobą. Cholernym Eiffel'em.

Lubi imprezy. Z braku lepszego pomysłu na życie postanowił je zapełnić zabawą. Codziennie inne kluby, nowi znajomi, o których budząc się rano zdaje się zapomnieć. 
Jest wybuchowy, łatwo go zirytować. Jedno, dwa krzywe spojrzenia i od razu taki ktoś leci na Ciebie z uniesionymi pięściami. Mimo to, do płci przeciwnej odnosi się nader poprawnie, czasem wzbudzając tym śmiech kumpli. Najbardziej nienawidzi u siebie zazdrości. Jak widzi swoją byłą z jakimś nowym to od razu dostaje piany w ustach. Nie żeby coś nadal do niej czuł.

..................................................................................................................................................................
Dobry :P Na wątki i powiązania jak najbardziej. Zdjęcie Sam Way. Wiem, że karta jest jaka jest, no ale nie miałam czasu jej poprawiać, a zależało mi na jak najszybszym opublikowaniu :___:. Będę ją poprawiać w najbliższym czasie. Jak mi się uda ;p.

56 komentarzy:

  1. [Przyznam szczerze, że nie potrafię wymówić nawet tego nazwiska, ma chłoptaś przekichane. ;_;]

    Adeline

    OdpowiedzUsuń
  2. [Och, właśnie nie. Bo oni od siebie trochę bardzo różni są i trudno ich wepchnąć w inną sytuację niż zwyczajne wpadanie na siebie. Przynajmniej dla mnie, bo za kreatywna to ja nie jestem.]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Z wielką przyjemnością ^^ pomyślałam, że może Lilo zajdzie do pubu, gdzie pracuje Fran i by się tam poznali czy cóś, chyba, że masz inny pomysł :) ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Zawsze następnym razem może zgubić Fąfiego :D Niech Ci będzie, dziś jestem miła ^^ Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że upiłam go w naszym wątku :D]

    Noc.
    Tak, tym razem Fran podjęła się tej roli i wzięła nocną zmianę. Za koleżankę. Za dziewczynę, która dziś miała rodzić, albo jechać do rodziny. Mniejsza z nią. Także Fran udała się do swojej pracy dziś późniejszą porą niż zazwyczaj. Okolica w której mieszkała nie była z tych przyjemnych, ale miała tam mieszkanie i żyło się jej dobrze. Nie obawiała się żadnych morderców, pijaków czy biedaków, którzy w każdej chwili mogli ją zaatakować.
    Pojawienie się w pubie spotkało się z aprobatą wielu klientów, których spotykała także i w południa, gdy też przychodzili na lunch'e. Udała się więc na zaplecze założyła biały fartuszek spięła blond włosy w koczek i zaczęła krążyć wokół ludzi niczym sęp. Zbierała zamówienia, zmywała stoły, roznosiła kufle z piwem, kieliszki z winem lub setki. Zmywała blat bar, gdy kolejny klient wchodził. Fran uniosła głowę z szerokim uśmiechem, jak przystało na kelnerkę.
    -Witamy. - powiedziała radosnym tonem, do tego bardzo głośno by przekrzyczeć chaos jaki panował w pubie.Zaraz zjawiła się koło mężczyzny, którego szybko oceniła na podobny do swojego wieku. - Czy mogę od razu coś podać ? - spytała uprzejmie.
    Od chłopaka czuła woń alkoholu, pamiętała również zasadę "pijanym alkoholu nie sprzedajemy". Westchnęła pod nosem, oparła delikatnie dłoń na ramieniu nieznajomego.
    -Nic panu nie jest? - spytała zmartwionym głosem. - Może panu pomóc, chyba nie czuje się pan najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. [No nie ma sprawy, następnym razem Ty zaczniesz :D]

    Nie chcąc być natarczywą zgodziła się na zamówienie, choć nie powinna. Za coś takiego mogła zostać wywalona, ale chociaż raz zrobiła wyjątek. Udała się do baru, przy okazji zbierając zamówienia od innych klientów. Nalała kufel piwa, jakieś tam inne drinki i poroznosiła je. Na ostatni kąsek zostawiła sobie młodego chłopaka.
    -Proszę oto Twoje piwo. - powiedziała uśmiechając się radośnie. - Czy mogę podać coś jeszcze? - spytała uprzejmie i w miarę wolno no i głośno by ją zrozumiał. W końcu nie wiedziała jak bardzo pijany był ten mężczyzna. Z chęcią zadzwoniłaby po ambulans, żeby zabrali go do szpitala, ale nie mogła zrobić nic wbrew woli innego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiedziała czemu tak długo przy nim stała. Zaraz po odstawieniu kufla na stół powinna odejść i stanąć za barem. Coś jednak jej mówiło by poczekała. W jakiś sposób martwiła się o niego. Taka już Fran była, martwiła się o obcych a o siebie w ogóle nie dbała. Ale cóż poradzić na to dziewczę. Poprawiła tackę pod pachę, kątem oka obserwując czy czasem jakiś klient jej nie wzywa. Dziś do północy miała sama obsługiwać ludzi w pubie.
    Uniosła zaskoczona brwi. Skąd to pytanie. Zaraz w jej głowie pojawiło się wiele myśli na raz. Spodobała mu się, albo po prostu wziął ją za łatwą dupę do zdobycia. Jedno z tych dwóch z pewnością było prawdą.
    -Uhm... - nie wiedziała czy mówić prawdę, czy też skłamać. - Kończę o północy. - powiedziała w końcu przełamując barierę swojej niepewności. Ten facet może być psychopatą...

    OdpowiedzUsuń
  7. Poczuła się niezręcznie, gdy nic nie odpowiedział. Zmieszana swoich jak i jego zachowaniem wróciła do baru. Wytarła blat i zabrała się za kufle. Przecież wszystko miało być nieskazitelnie czyste. Bo jak na pub wyróżniał się swoją schludnością i obsługą.
    Tylko w tym pubie pracowały młode i w miarę ładne dziewczyny, dzięki czemu wielu mężczyzn przychodziło do tego miejsca. Mimowolnie jej wzrok szybował do chłopaka w kącie, przyciągał jej uwagę niczym światło ćmę. Sama by nie wiedziała czy przychylnie by na niego spojrzała czy też nie.
    No i w końcu nastała pora kiedy kończyła swoją zmianę. Była równie zaskoczona wcześniejszym pytaniem chłopaka jak i tym, że teraz siedział, tak jakby na nią czekał. Niepewnym krokiem podeszła do niego i szturchnęła w ramię.
    -Już zamykamy. - oznajmiła spokojnym głosem. - Musi pan wyjść.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jasne, że wątek. Potrzebny mi tylko pomysł]

    Anton

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiechnęła się pod nosem na jego reakcję. Nie oczekiwała, że jeszcze będzie płacił za to jedno piwo. Mogła dać mu je gratis i nic by się nie stało, bo dość dużo dziś zarobili.
    Spojrzała na chłopaka i przysłoniła usta, gdy ten ponownie zasiadł nie mogąc ustać na nogach. Chichot i tak było słychać, poczuła się głupio, że się z niego śmieje.
    -Może pomóc. - zaoferowała pochylając się by w końcu spojrzeć mu w oczy. Wyciągnęła rękę, nie była słabą dziewczynką, umiała sobie radzić w życiu i nie raz nie dwa pomagała ludziom przy chodzeniu. - No śmiało, obejmij mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chciała się zaśmiać, uważała to za zniewagę dla człowieka, który sprawił, że zachichotała się lecz bez jakiegokolwiek żartu.
    Oczekiwała aż przyjmie jej pomoc, gdyby nawet tego nie zrobił, ona w jakiś sposób z pewnością zmusiłaby go do tego by wstał.A nawet zaciągnęłaby go do mieszkania za ręce czy też nogi. Jak już wspominałam, Fran słabą dziewczyną nie była. Należała do tych co słoik z ogórkami same otworzą. Poczuła przyjemne mrowienie w pasie, gdy ją objął.
    -No widzisz... dajesz sobie radę. - powiedziała z dumą w głosie. Zwracała się do niego tonem, jakiego używała do rozmowy z dziećmi. - Doskonale Ci idzie. - dodała próbując podbudować jego ego. W końcu to mężczyzna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na jej twarzy przez chwilę widać było zaskoczenie, które zaraz zamaskowała delikatnym uśmiechem. Musiała przyznać, że był przystojny. A jego uważne spojrzenie sprawiało, że czuła jak gorąco rozpływa się na jej twarzy. Jeszcze czego, żeby się zarumieniła jak jakiś żółtodziób przy chłopaku. Nie pamiętała nawet kiedy ostatnim razem się zarumieniła przy jakimkolwiek chłopaku.
    -Nie musisz dziękować. - powiedziała i powolnie ruszyła w stronę wyjścia. - Mam nadzieję, że nie mieszkasz daleko, nie jesteś lekki. - zachichotała, żeby jakoś rozluźnić atmosferę pomiędzy nimi. - W... w ogóle mogę zabrać Cie do siebie, mam jakieś sto metrów stąd mieszkanie.
    Ktoś mógłby spokojnie nazwać ją nawiną, zbyt ufną. Bo kto normalny zabiera obcego, do tego pijanego mężczyznę, do swojego domu.

    OdpowiedzUsuń
  12. [Czyżby Alvinek? c:]

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Tak z ciekawości się pytam... jak się wymawia jego nazwisko? o: (Haha, a ja się francuskiego uczę od pięciu lat, Boże.)
    Tak, wątek, wątek, ale brak pomysłu .-.]

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Nie ma sprawy ja też nie piszę zbyt długich :P ]

    Chyba odetchnęła z ulgą, że się zgodził na jej propozycje. Nie miała pojęcia jak długo dałaby radę prowadzić mężczyznę. Zresztą nie była pewna czy on sam pamięta gdzie mieszka i czy daliby radę tam dojść we dwójkę.
    -Żaden problem. - zapewniła szybko i ochoczo.
    Mieszkała naprawdę blisko no i będzie na swoim terenie, żeby mu w jakiś sposób pomóc. Nawet jeśli położy go na kanapie to da mu też coś do przykrycia i takie tam duperele. Samego też obawiałaby się go zostawić. Mógłby też sobie coś zrobić. W końcu udało się im wyjść z pubu, Fran zamknęła drzwi i znów spojrzała na chłopaka, którego utrzymywała w pionie.
    -Moje mieszkanie jest naprawdę blisko z pewnością dojdziesz tam. - dodała z otuchą prowadząc go drobnymi kroczkami ulicą.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Moja marna wiedza z tych pięciu lat podpowiada mi że to coś jak 'Ajfla', ale kto to tam wie. Francuski jest paskudny i paskudnie trudny .-. Angielski rlz.
    Okej, okej, ale co w tym klubie ma się wydarzyć? Hm, Lilek będzie mógł odprowadzić schlanego Stylesa do domu, ale to takie klasyczne, no.]

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Okej, okej, ale żeby później nie nastąpił foch na mnie dlatego że pijany Styles 'przypadkowo' go sobie zgwałcił, ok? Pijany Styles bywa niebezpieczny.]

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta ciemność nigdy nie przeszkadzała Fran. Wręcz przeciwnie lubiła siedzieć na parapecie w pokoju i obserwować nieliczne gwiazdy na niebie. To było takie, takie jej i tylko jej. Nikt jej tego nie zabierze. A Fran uwielbiała swoje wolne chwile i gwiazdy, gdyby nie poszła na weterynarię z pewnością udałaby się na astronomię.
    -Nie musisz przepraszać. - czasami i jej wydawało się, że jest zbyt miła dla ludzi. Ale dlaczego miałoby być inaczej. Nie potrafiła zostawić bliźniego w potrzebie. -Jeszcze kilka metrów. - dorzuciła kilka słów, gdy za zakrętem dostrzegła swoje oświetlone jedną latarnią mieszkanko. - O to tam.. - wskazała machnięciem głowy.

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  18. [Zacznę, zacznę, ale będzie krótko, bo dziś coś mi nie idzie .-.]

    Dym papierosów, zapach alkoholu i ten charakterystyczny dla takich miejsc klimat, który w mojej głowie tak bardzo różnił się od 'normalnych' klubów. Często tu przychodziłem, gdyż coraz częściej musiałem czuć się taki zwykły. Normalny. Szarą myszką w wielkim tłumie. A pośród ludzi którzy byli do mnie tak podobni moja dziwaczność znikała, a przynajmniej na tę parę chwil mojego pobytu. Chyba nigdy do końca nie zaakceptowałem swojej orientacji - nie obrzydzało mnie to, uważałem że to było zrozumiałe i może nawet normalne, że taka miłość była jak wszystkie inne, jeśli nie mocniejsza, ale jednak coś w moim sercu było nie tak. Może to 'coś' pochodziło z tego co wydarzyło się w moim dzieciństwie. Bałem się że pewnego dnia przeszłość mogłaby powrócić, wraz z bójkami, bólem, płaczem i poczuciem bezsilności. Bo byłem słaby, wrażliwy, delikatny, i nie umiałem się bronić. Czasami dopytywałem się jak to było możliwe że jeszcze żyłem i że nie zginąłem w tej dżungli potocznie zwaną 'życiem'.
    - Whisky - mruknąłem cicho do faceta za ladą, wolnym ruchiem kładząc na stoliku to, co miałem ze sobą. Nie było to dużo, moje zapasy pieniędzy były coraz mniejsze. Chyba musiałem się wreszcie wziąć za siebie i wrócić do tak zwanej 'pracy', która nie była ani zbyt przyjemna, a dodatkowo nie pozwalała mi na dużą ilość zarobionych banknotów.

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jej to nie przeszkadzało. Lubiła, gdy ludzie uśmiechali się bez powodu. Ona miała tak samo. Nie dość, że zbyt wiele energii posiadała to jeszcze głupio uśmiechała z byle powodu.
    Jeden siniak jej nie zabije. Jak mówiła jej babcia, co Cie nie zabije to wzmocni. Właśnie przypomniała sobie babcię,och jak za nią tęskniła.
    -Francesca, ale znajomi mówią mi Fran. - odparła robiąc kolejne kroki. Byli coraz bliżej jej domu, ta świadomość ją ratowała. - Miło mi cię poznać.

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  20. Straciłem już rachubę ile kieliszków z trunkiem wypiłem, ale liczba musiała być spora, bo nagle wszystko dookoła zrobiło się takie spokojniejsze, ale zarazem bardziej kolorowe. Lubiłem ten stan, nie licząc całodobowej wizyty w łazience która miała zwyczaj nastąpić po czymś takim. Wsunąłem ponownie dłoń do kieszeni i otworzyłem portfel, lecz zastałem brak jakichkolwiek monet, a co dopiero banknotów. Super. Byłem spłukany. Może w domu znalazłbym jeszcze gdzieś jakieś pochowane pieniądze - czasami je wkładałem gdzie popadło, gdyż moja pamięć nie należała do najlepszych, i zostawiałem je na czarną godzinę, w której następowała panika i odwracanie domu do góry nogami tylko po to aby odnaleźć banknoty - ale byłem pewien że nie byłoby tego dużo. Jedynym rozwiązaniem było jakoś zarobić, a akurat znajdowałem się w dobrym miejscu do tego. Nie przepadałem za robotą męskiej dziwki, ale czasem trzeba było posunąć się do czynów o które wcześniej byśmy się nie osądzali, prawda? W moim świecie tak było. Życie było zbiorem wydarzeń które były tak okropne, że wydawały mi się nierealne. Podniosłem wzrok z prawie pustego kieliszka w stronę głosu, który mnie zawołał. W pierwszym momencie na ustach pojawił mi się uśmiech. Lilo. Pamiętałem go - nie wiedziałem jakim cudem, ale pamiętałem. Usiadł obok mnie, a w moim umyśle pojawiło się zdziwione pytanie.
    - Nie wiedziałem że jesteś z tej samej strony rzeki, co ja - powiedziałem, chociaż nie miałem stuprocentowej pewności czy zrozumiałby o co mi chodziło. Cóż, nie spodziewałem się go w takim miejscu.

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jego gwałtowna reakcja i brutalne ruchy nieco mnie zdziwiły, jednak nie zareagowałem. Każdy zachowywał się inaczej pod wpływem alkoholu, film mu się urywał po innych ilościach trunków, niektórzy bawili się na całego, a inni wręcz zasypiali na miejscu. Gdy mówił w moim umyśle powoli rysował się pewien plan. Mógł okazać się niezbyt przyjemny - a może wręcz odwrotnie -, ale przecież potrzebowałem pieniędzy, natychmiast. Jednak nie śpieszyłem się z jego realizacją, w tym musiałem być delikatny i cierpliwy, co chyba nie okazałoby się dla mnie trudnością, ze względu na mój charakter. W takich okazjach okazywał się naprawdę bardzo przydatny. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, a wtedy usłyszałem jego szept przy uchu. Zadrżałem delikatnie, lecz spróbowałem to zamaskować, sztucznie się uśmiechając - opanowałem tę sztukę do perfekcji - i spoglądając na niego, gdy się ode mnie odsunął. Zacząłem wodzić palcem po krawędziach mojego jeszcze nie pustego kieliszka.
    - Tak, naprawdę uroczo - odpowiedziałem z uśmiechem.

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Witam. Może hm...przypadkowe spotkanie w parku? Eless korzysta z tego, że nieco się rozpogodziło, a że uwielbia wieczorne spacery to na właśnie jeden taki postanowił się wybrać. Mogą na siebie wpaść.]

    Elessar

    OdpowiedzUsuń
  23. Zmarszczyłem nos na widok tego, co trzymał w dłoni. Nigdy nie przepadałem za ćpaniem, jaraniem, czy jak to się nazywało i od zawsze mnie to odpychało. A przede wszystkim nie lubiłem jak osoby mi bliskie to robiły. Nie chciałem aby osoby które kochałem niszczyły same siebie, a wystarczyło mi nawet to, że widziałem je z papierosem w dłoni i od razu czułem jak coś się we mnie gotowało. W takich wypadkach miałem ochotę wyrwać im to coś z dłoni i ochrzanić za to, co robili. Ale w sumie z Lilo mnie nic nie łączyło, prawda? Wcale nie musiałem być tym tak bardzo przejęty. A jednak byłem. Wstrzymałem oddech gdy wypuścił ten biały, nieprzyjemny dym z ust, i dokończyłem to co zostało mi w kieliszku. Przez chwilę wpatrywałem się w blat stołu, jednak następnie odwróciłem się do tyłu, przyglądając się z zainteresowaniem ludźmi, którzy przechodzili niedaleko nas. Spojrzałem ponownie na Lilo.
    - Mam rozumieć że przyszłeś się tylko schlać?

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  24. Nagle poczuł paraliżujący ból w lewym kolanie. Z jego ust wydobył się cichy jęk cierpienia, a w niebieskich oczach chłopaka stanęły łzy. Był wrażliwy i delikatny, zarówno psychicznie jak i fizycznie, toteż takie najzwyklejsze, całkiem niemocne uderzenie spowodowało u niego ogromną falę bólu, której nie potrafił zatrzymać. Kiedy już pierwsze chwile po uderzeniu minęły, wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze z ust. Rozejrzał się. Jego wzrok padł na jakimś nieznajomym mu chłopaku, który najprawdopodobniej widział całe zajście. Kuśtykając, podszedł do niego i uśmiechnął się przyjaźnie.
    - Cześć - przywitał się z silnym, brytyjskim akcentem. - Widziałeś może kto we mnie rzucił?

    Elessar

    OdpowiedzUsuń
  25. Skinął głową dając znak, że rozumie. W takim razie sprawca był nieznany. Może to i lepiej? Przecież i tak by nic mu nie zrobił. Elessar nie skrzywdziłby muchy. Był zbyt chuderlawy i tchórzliwy. Spojrzał na lewą nogawkę swoich rurek. Materiał w okolicach kolana przesiąknął krwią, robiąc w tym miejscu małą plamę. Podniósł głowę i uśmiechnął się do nieznajomego.
    - Nie, jest w porządku. - zapewnił.

    Elessar

    OdpowiedzUsuń
  26. Odwzajemniła uśmiech. I zaraz szybko podniosła wysoko głowę by ten nie zauważył jak jej policzki zaczerwieniły się. Nie uważała siebie za atrakcyjną. Faktem było, że nie jest brzydka, ale jakoś urodziwa też nie była. Uznała to jednak za komplement.
    Otworzyła drzwi do mieszkania i wprowadziła tam Lilo. Posadziła go na kanapie w swoim niewielkim salonie uprzednio włączając światło.
    -Wybacz mam nie duże mieszkanie. - powiedziała jakby ze skruchą. -Jeżeli będziesz coś chciał śmiało mów. - dodała z uśmiechem ściągając odzienie wierzchnie. - Picie, jedzenie no chyba, że chcesz się wykąpać.
    Czasami jak zaczynała mówić trudno było jej przestać, szczególnie gdy ktoś potrzebował pomocy tak jak jej gość.
    Fran

    OdpowiedzUsuń
  27. Spojrzał na dłoń chłopaka, wyciągniętą w jego stronę. Automatycznie podał mu swoją bladą, kruchą rękę i uśmiechnął się szeroko.
    - Elessar, cieszę się, że mogę cię poznać - przedstawił się, po czym puścił jego dłoń.
    Zaskakujące, jak szybko potrafił nawiązywać z innymi kontakt. Być może było to spowodowane tym, że Eless należał do osób miłych, uczynnych, otwartych na innych i łatwowiernych. Za bardzo.

    Elessar

    OdpowiedzUsuń
  28. Odwiesiła kurtkę, ułożyła buty. Można powiedzieć, że była pedantką. Przeszła obok chłopaka no i nie spodziewała się tego, że ją złapie. Zachwiała się lekko ale stanęła na równe nogi. Założyła pukiel włosów, który się wysunął z kitki, za ucho po czym przysiadła się obok niego. Pochyliła nieco patrząc na niego.
    -Naprawdę nie musisz dziękować. - czuła się niekomfortowo, gdy tak cały czas jej dziękował. A przecież nie wszyscy ludzie byli potworami. Zdarzali się i tacy jak ona, którzy pomagali bezinteresownie. - Ja... sama nie wiem. - westchnęła. - Czy muszę mieć jakiś powód by komuś pomagać? Wiem... jesteś obcy ja jestem dla ciebie obca, nie mam pojęcia czy może czasem w nocy mnie nie zabijesz albo co innego, ale wierzę w to, że jeśli ci pomogę to ty nie zrobisz mi krzywdy. Jestem po prostu otwarta na ludzi i za pomoc nic za bardzo nie oczekuję, tym bardziej pieniędzy. Od taka pomoc bliźnim. - uśmiechnęła się łagodnie. - To chcesz się wykąpać?

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  29. Nawet gdyby się zarumienił nie zwróciłaby na to uwagi. Dłoń, którą jeszcze przed chwilą trzymał mrowiła przyjemnie. Położyła dłonie na kolanach, a co by się stało gdyby zaczęły się trząść. Nie wybaczyłaby sobie czegoś takiego.
    -Mam nadzieję, że "inna" w pozytywny sposób. - zaśmiała się cicho. - Och... naprawdę to nic wielkiego. - dodała speszona. Sama nie była zbytnio chwalona, chyba że w pracy przez starszych panów. Również wstała i chwyciła go pod ramię, przecież nie wiedział, gdzie znajduje się łazienka.
    -Pomogę Ci dojść do łazienki. - powiedziała kierując go w stronę umywalni. No i pomogła. Zostawiła go tam samego i zamknęła drzwi. - Jak nie dasz sobie rady zawołaj mnie. - rzekła przez drewno.

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  30. Zdziwiło go pytanie chłopaka. Jak mógł go spytać o taką rzecz? Czy Elessar nie wyglądał wystarczająco niewinnie? Pokręcił przecząco głową, nie chcąc urazić chłopaka swoją odmową, powiedział:
    - Wybacz, ale nie pijam napojów alkoholowych. Jak również nie zażywam żadnych używek. Przykro mi, jeśli cię tym zawiodłem, ale mam pewne zasady.
    Posłał chłopakowi delikatny, przepraszający uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiedy go zostawiła w łazience wróciła do swoich zwykłych czynności, gdy wracała do domu. Po drabinie wspięła się do sypialni i nakarmiła Fąfiego, który zaraz wylazł z otwartej klatki. Fran nie miała jakiś obiekcji do tego by zwierze swobodnie chodziło po mieszkaniu. Dziewczyna pozbyła się odzienia, którego używała w pracy. Jednak dżinsy i biała koszulka w domu to nie był wygodny zestaw. Założyła natomiast wygodny
    T-shirt z kotkiem z wielkimi oczami na poziomie biustu i trzy czwarte spodnie. Udała się na dół do kuchni. Zapewne mężczyzna będzie głodny, sama miała świadomość, że po alkoholu miała chcicę na jedzenie. Zapaliła lampkę wstawiając wodę na herbatę i zaczęła robić kanapki. Odwróciła się w momencie, gdy ten wyszedł z łazienki. Obdarzyła do szerokim uśmiechem.
    -Nie kąpałeś się? - spytała nieco zaskoczona. - Och wybacz, mam dać Ci coś do ubrania? - wytarła dłonie w spodnie, ot taki odruch. - Mam nadzieję, że jesteś głody. - dodała wskazując głową stół, na którym stał talerz z kanapkami.

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  32. Biały dym zasłonił mi jego widok, a ja gwałtownie odchyliłem się do tyłu, aby tylko nie wdychać tego czegoś. Naprawdę mi to przeszkadzało, więc odsunąłem się nieco od niego, nadal bawiąc kieliszkiem który postukiwał o blat, wydając z siebie krystaliczny dźwięk. Spojrzałem na niego, próbując całym sobą ignorować to, co miał w ustach. Mój wzrok przez chwilę przyglądał się ludźmi za nim, lecz prędko wróciłem głową na ziemię.
    - Chyba szukam szczęścia. Albo pieniędzy.

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  33. [A gdybym chciała przejąć postać jego byłej dziewczyny, co byś powiedział/a? :)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [No spoko miałam ją dodawać do wp ;p Nie mam nic przeciwko temu]

      Lilo

      Usuń
    2. [A czy możliwe byłoby, żebyś opisała mniej więcej jej postać? Wygląd, charakter, trochę historii? Bo nie bardzo wiem jak powinna się przedstawiać :)]

      Usuń
    3. [Dobra daj emaila to Ci prześlę zarys ;)]

      Lilo

      Usuń
    4. chwile.ulotne.jak.ulotka@gmail.com

      Usuń
  34. Fran zawsze pomagała ludziom odkąd mieszkała z babcią, no i nie oczekiwała niczego w zamian. Tak po prostu miała. Uniosła głowę, gdy zaczął mówić. Była zaskoczona jego słowami, aczkolwiek nie mogła go zatrzymać siłą.
    -Może... może zostań na noc, nie wypuszczę cie w noc.. nie mogę. - powiedziała w końcu. - No i nie robisz kłopotu. - dodała ciszej.
    Nagle posmutniała. Naprawdę myślała, że zostanie na noc. Martwiła się o niego i chyba dostałaby zawału, gdyby od tak sobie teraz poszedł. Nie była pewna czy też nie poszłaby za nim od tak dla pewności czy sobie czegoś nie zrobi.

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  35. Fran jak sam Lilo stwierdził była inna. Miała miękkie serce i nie potrafiła nikogo zostawić w potrzebie. A widziała, że mężczyzna potrzebował pomocy. Więc jak mogłaby go zostawić na pastwę losu.
    I ona poczuła się nieco speszona, że od tak nagle spojrzał na nią.
    -Och... skądże. - szybko odpowiedziała.
    Mieszkała sama ze szczurem, wiedziała czym jest samotność, nie chciała kolejnej nocy spędzić na czytaniu książek o anatomii zwierząt, to było takie nudne. A to, że ktoś nagle pojawił się w jej życiu było takie inne, takie wspaniałe.
    -Rozumiem, więc... ja nie będę Cie zatrzymywała. - westchnęła żałośnie.

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  36. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  37. [Wąteczek jak najbardziej, oczywiście. Kto zaczyna?]

    Effy

    OdpowiedzUsuń
  38. Och, gdyby była pewniejsza siebie. Zatrzymała by go w jakiś sposób. Na pewno dałaby sobie radę, gdyby nie to, że nigdy nie była zbyt pewna siebie. Co według jej babci było zaletę, a Fran uważała, że to wada.
    -Uhm... naprawdę nie musisz. - szepnęła.
    Nagle tak jakoś posmutniała. Cały humor zniknął, a to wszystko przez to, że nie potrafiła go zatrzymać. Jakaż ona była żałosna. Nie wiedząc jak przerwać ciszę, która zapanowała między nimi. Fran wzięła ze stołu talerz z kanapkami, szybko zapakowała je do reklamóweczki. Podeszła do chłopaka.
    -Możliwe. - uśmiechnęła się do niego wciskając mu reklamówkę. - Na śniadanie. - dodała spuszczając wzrok.

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie zostawiłaby go tak bez jedzenia. W tej chwili mogła dać mu jedynie to. Nie chciał jej pomocy, nie będzie tutaj nocował więc chociaż tyle mogła dla niego zrobić. Podniosła na niego wzrok. Tak, tak był przystojny, czuła się zakłopotana pod jego spojrzeniem, ale tym razem nie odwróciła wzroku.
    -Naprawdę nie musisz dziękować. - rzekła spokojnie czując jak rumieniec wpływa na jej policzki. - Och, nie nie musisz dawać mi pieniędzy. To zwykłe kanapki. - uśmiechnęła się delikatnie. Wyciągnęła dłoń i uścisnęła jego. -Miło było Cie poznać.

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  40. [Może... Effy znajdzie Lilo nachlanego w trzy dupy w parku na ławce jak będzie spał ;)]

    Effy

    OdpowiedzUsuń
  41. Jego dłoń była o wiele większa, przez co poczuła się jeszcze drobniejsza niż w rzeczywistości była.
    -Z pewnością. - uśmiechnęła się promiennie. W jego obecności czuła się inaczej niż przy mężczyznach, którzy starali się o jej względy. Ten przed nią uciekał. Odprowadziła go wzrokiem do drzwi. - Do zobaczenia. - zdążyła jeszcze powiedzieć, gdy wyszedł. Odwróciła się do wnętrza domu. -Fąfi... co ze mną jest!- zawołała do zwierzaczka. Jej serce dziwnie szybko biło.

    Fran
    [No zaczynamy, zaczynamy :D Piszesz ? :D ]

    OdpowiedzUsuń
  42. [I tak dobrze było, naprawdę dobrze ;>]

    Effy zauważyła jakiegoś chłopaka leżącego na ławce na przeciwko, wcisnęła szalik głębiej i podeszła od niego. Odskoczyła delikatnie parę milimetrów w tył słysząc jego jęk.
    - Hej, Nic Ci nie jest? - szepnęła.
    On tylko usiadł i podniósł na nią wzrok, jego błyszczące oczy wpatrywały się w nią dokładnie. Jakby wyczekiwał odpowiedzi na to jak on się znalazł w parku na ławce wieczorem.
    Scott zdjęła kurtkę, dosiadła się do chłopaka i zarzuciła kurtkę na jego plecy, trzęsła się niemiłosiernie, dlatego chłopak oddał jej kurtkę uśmiechając się delikatnie.

    Effy

    OdpowiedzUsuń
  43. [Nic się nie stało :D to dopiero teraz lekcje odrabiasz ;p ]

    Cały czas kręciła się w łóżku wspominając chłopaka, któremu oferowała nocleg. Ciągle siedział w jej głowie, jego oczy, lekki uśmiech. Cały on.
    Rano zdała sobie sprawę, że nie zmrużyła oka w nocy. Zmęczona, ledwo żywa udała się na śniadanie, które tak czy siak musiała sobie sama zrobić. Kiedy je zjadła uświadomiła sobie, że Fąfi w ogóle nie przyszedł na okruszki chleba. Zajrzała do jego klatki. Serce zabiło jej mocniej w piersi. Przeszukała całe mieszkanie. Fąfi zniknął!
    Załamana tym faktem szybko się odziała i ruszyła dróżkami, które często z nim odwiedzała. Niestety nigdzie nie mogła go odnaleźć. To była katastrofa. Jak tak można! Jej szczurek! Jej przyjaciel! Mozolnym krokiem szła ulicą dalej się rozglądając z Fąfim.

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  44. [No niby tak :D ja też cały czas się leniwiłam ;p]

    Szła jak zombie. Nie była pewna czy w ogóle znajdzie w tym mieście swojego malutkiego przyjaciela. A jeśli zeżarł go jakiś kot lub przejechało auto bądź jakiś dzieciak go znalazł. Była bliska łez. Gdy usłyszała męski głos uniosła głowę. Serduszko zabiło jej mocniej na widok mężczyzny. I nie tylko jego. Trzymał nikogo innego jak jej Fąfiego.
    -Witaj Lilo. - szepnęła. W oczach już miała łzy szczęścia. - Masz Fąfiego...znalazłeś go! - zawołała radośnie. Wyjątkowo delikatnie wyciągnęła z rąk mężczyzny szczurka. - Dziękuje, dziękuje.. - zawyła. Ze szczęścia objęła chłopaka i ucałowała w policzek. - Jestem Ci taka wdzięczna!

    Fram

    OdpowiedzUsuń
  45. [no niestety >.< ja studiuje -.- ]

    Dlaczego Fran miałaby w tej chwili nie być szczęśliwa. Jej ukochane zwierzątko, które się zgubiło odnalazło się. Miała powód by się cieszyć. Kiedy zrozumiała co zrobiła odskoczyła trochę do tyłu. Pogłaskała szczurka i włożyła go do sporej kieszeni w kurtce.
    - Cieszę się, że to Ty go znalazłeś. - powiedziała szczerze. - Gdyby to był ktoś inny z pewnością Fąfi nie wróciłby do mnie. - ta perspektywa była przerażająca. - Jak mogę Ci się odwdzięczyć?

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  46. [Chęci to ja mam zawsze, z pomysłami bywa gorzej. Jak coś masz, to się nie obrażę, jak podsuniesz, jak nie, to ja coś pokombinuję.]

    Lalli

    OdpowiedzUsuń
  47. [Albo gdzieś mi się to wszystko pogubiło, albo mi nie odpisałaś c:]

    Styles.

    OdpowiedzUsuń
  48. [Niestety przeliczyłam się jeśli chodzi o wolny czas, więc postaci nie przejmę, aczkolwiek dziękuję za poświęcenie czasu i przesłanie mi zarysu na e-maila :>]

    OdpowiedzUsuń
  49. [Witam się ładnie i zapraszam do wątku z Charlie ;D]

    OdpowiedzUsuń
  50. [Witam!
    Jakieś pomysły co do okoliczności spotkania?
    Może powiązania?
    Mogę zacząć ;]

    _Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  51. [Cześć i czołem, może wątek? Jakieś pomysły?]

    Anthony/Elessar

    OdpowiedzUsuń
  52. [Cześć :) Masz może ochotę na wątek? ]

    OdpowiedzUsuń