8 marca 2013

comme le soleil interminable

"Sometimes you drink the milk, sometimes the milk drinks you."
well, karma. 
Robin Blackery
13.08.1987 | New Jersey w stanie Nowy Jork | mieszka w piwnicy starszego małżeństwa, gdzie sprząta i dba o dom w zamian za pokój i jedzenie | często siedzi przed wieżą Eiffela lub gdzieś w Alei de Suffren 

Widzisz na ulicy mężczyznę siedzącego na chodniku, pod dupą dwie, trzy gazety by nie pobrudzić spodni a koło siebie karton pełen kredek, ołówków, farb i sprejów. Pracuje nad czymś, jego ręce szybko poruszają się po kartce papieru, ołówek zostawia szare ślady które na końcu układają się w dobrze przemyślany obraz, a zarazem kompletny chaos bez jakiegokolwiek sensu. Mężczyzna ma na sobie znoszoną skórzaną kurtkę, szary sweter, szalik, czarne dżinsy i trampki. Od razu przypomina Ci tego pijaka, którego spotkałeś dwa dni temu o trzeciej nad ranem koło domu Twojej dziewczyny. Ale czy to co widzisz jest prawdą? Jedni widzą bezdomnego studenta, którego matka wywaliła z domu bo nie miał wystarczająco pieniędzy. Prawdopodobnie studiował sztukę lub filozofię na paryskim uniwersytecie, ale zabrakło mu pieniędzy aby opłacić studia a teraz nie może znaleźć pracy bo nigdy nie uczył się niczego sensownego. Drudzy widzą zwykłego narkomana który rysowaniem zarabia na kolejną dawkę. Ale czemu wszyscy podejrzewają, że historia mężczyzny  jest tragiczna, smutna lub żałosna, jest dla mnie niezrozumiałe. 
Pan, który siedzi na chodniku to Robin Alexander Blackery, dwudziestosześcioletni Amerykanin. Jego historia nie jest ani tragiczna, ani smutna, a już na pewno nie żałosna! Jest co najwyżej  nietypowa. Robin dorastał w zakurzonym i zatrutym New Jersey, w tej lepszej części miasta, ale złego powietrza i tak nie dało się uniknąć. Szare bloki stały wszędzie, wyglądały jak brzydkie kamienie porozrzucane po mieście przez pięciolatka. Wszystko brzydkie i bezbarwne. Robin nie miał problemów w szkole, zawsze miał dobre oceny i parę przyjaciół ale i tak codziennie zaszywał się w kącie klasy by rysować w swoim ulubionym bloku. Powiedzmy, że jego pierwsze rysunki w żadnym aspekcie nie przypominały arcydzieł, ale bazgraninę kolorów, jednak z czasem z jego ołówka wychodziły to coraz piękniejsze rysunki, portrety, profile, krajobrazy, akty... Nastoletnie czasy przeżył bez większych problemów, brakuje tam traum z dzieciństwa i historii z narkotykami. Była pewna dziewczyna, typ urody Królewny Śnieżki, ale po dwóch latach związku rozstali się jako przyjaciele kiedy owa dziewczyna wyjechała do Kanady by zamieszkać z babcią. Robin zdał maturę jako jeden z najlepszych w roczniku i po opuszczeniu szkolnych korytarzy miał szansę zostać kim chciał. Architektem, nauczycielem, aktorem w miejskim teatrze czy jednak taksówkarzem? Ale Robin wymyślił, że chce opuścić zaśmieconą fast foodem Amerykę i pojechać na wycieczkę po Europie, jedynie wyposażony w plecak zapełniony ciuchami i utensyliami do rysowania. Norwegia, Niemcy, Irlandia, Szkocja, Polska, Włochy... Nigdzie nie zatrzymał się na dłużej niż dwa tygodnie, jedynie stolica Francji zacisnęła pięść w karku Robina i nie ma zamiaru puścić. 
Robin lubi ludzi. Nie jest typem introwerty, jest całkiem otwarty na świat, ale jeśli mu na komuś zależy staje się nieśmiały i niepewny. Ma cholernego stracha przed windami i psami, ale tylko tymi małymi co pogryzą cię zanim zdążysz zaszczekać. Po za rysunkiem nie ma żadnych talentów, ale gdy jest okazja pośpiewa pod prysznicem bo jego współlokatorzy i tak są w połowie głusi. Wiecznie szczerzący gębę do turystów. Artysta od siedmiu boleści, uważa że sztuka współczesna jest zbiorem śmieci. Nie lubi zapachu malin i arbuza, za to na co dzień śmierdzi fajkami i wiśniową wodą kolońską. Krzywonogi, chudy ale daleko mu do anoreksji, blady z dwoma, trzema piegami na nosie. Do jego wielu wad należy cynizm, po za tym brakuje mu filtru w mózgu i czasami udaje idiotę. Wielbiciel bajek Disneya i kreskówek na Cartoon Network. Jest niczym pluszowy miś, lubi ciepło i tulenie, do tego jest żarłokiem jakich mało. Marzy o własnym czerwonym domku na południu Francji, ale szansa, że w kraju bagietek zostanie dłużej niż trzy miesiące jest niewiarygodnie mała. 

__________________________________________________________________

witam

12 komentarzy:

  1. [Ja na wątek zawsze chętna :) Jeśli chcesz możesz zacząć, albo podrzucić pomysł. .. Ja nie za bardzo mam teraz czas bo muszę wyjść z psem, ale jeśli rozpoczniesz(nawet krótko) to odwdzięczę się i nie pożałujesz :) ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Dobra. Jestem i jeśli nie masz pomysłu to coś podrzucaj XD Zacznę od razu ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zawsze! A jak masz jakiś pomysł to już w ogóle będę wdzięczna ;p]

    Charlie

    OdpowiedzUsuń
  4. [Tak, tak z chęcią :D masz jakiś pomysł jak można powiązać naszą dwójeczkę? :P]

    Fran

    OdpowiedzUsuń
  5. Życie ulicznego artysty musi być niezwykle fascynujące. Sam jako malarz bardzo chciałby czegoś takiego skosztować, ale zwyczajny brak czasu, albo nie chciejstwo na to mu nie pozwalało. Przystępował jednak z tą drugą opcją. Czas po między pracą zawsze mógł znaleźć, ale on wolał poświęcać go na pisanie, albo malowanie prac w swoich czterech kontach.
    Na szczęście potrafił poświęcić się dla rozwijania własnego artyzmu. Umówił się więc z jednym z ulicznych artystów, którego często widywał przechodząc niedaleko wieży Eiffla. Zawsze siedział na jednej ławce ze szkicownikiem w dłoniach i mimo ostatnich mrozów potrafił go tam dostrzec idąc i wracając z pracy… Często sam siebie poświęcał rezygnując ze snu by skończyć i rozpocząć nowe projekty. Zdarzało mu się omdlewać i budzić w szpitalu, ale nigdy nie twierdził, że to coś strasznego. Coś, czym powinien się ktokolwiek martwić… Każdemu przecież się zdarza, prawda?
    No ale mniejsza z tym.
    Wychodząc z domu zabrał ze sobą dyktafon, portfel i kilka drobiazgów takich jak klucze, telefon oraz mały zeszyt w którym zapisywał przychodzące mu znikąd pomysły. Za raz przy kamienicy wsiadł w autobus by po niecałych dziesięciu minutach pojawić się w Breastes. Była to taka mała kawiarenka, w której można było usiąść z laptopem zamówić kawę z czymś do przekąszenia i spędzić nawet kilka godzin by bezsensownie o czymś poczytać bądź zwyczajnie zrelaksować sącząc napój z odrobiną cykorii.
    Wewnątrz było właściwie dość przytulnie. Było to idealne miejsce do takiego spotkania. Wyklejone ściany tapetą w odcieniu kawowo-kanarkowym, fotele w odcieniu palonego orzecha i szklane stoliki, a do tego obszerna szyba przez którą można było obserwować okolicę… Lepszego miejsca nie można było sobie wymarzyć.
    Zasiadł więc przy jednym ze stolików i czekając na swojego rozmówcę zamówił sobie swoją ulubioną kanapkę z tuńczykiem i kawę z odrobiną mleka waniliowego.

    [ok, mam nadzieję, że może być :D ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [UUU, czy to Gee, czy mnie oczęta mylą? <3]

    Lalli

    OdpowiedzUsuń
  7. [Zaśliniłam przez Ciebie całe biurko. ^^ Jejuniu, on jest tak niezwykle przeuroczy. Normalnie jaram się jak kościoły w Norwegii.
    No, wątusia nie odpuszczę, nie ma mowy. Za pomysły tradycyjnie stawiam ciacho/wódkę, ewentualnie całuję po stópkach. c:]

    Lalli

    OdpowiedzUsuń
  8. [Żółwie też są urocze. I fajne, tylko gryzą i to boleśnie.
    Mi się tam nigdzie nie spieszy. ;]

    Lalli

    OdpowiedzUsuń
  9. Powoli sącząc swoją kawę i wsłuchując się w melodię „I need a Hero” wcale nie przyszłoby mu do głowy, że spędził piętnaście minut na niego czekając. Wcale nawet nie miał tego za złe. Dzisiejszy dzień i tak powoli doprowadzał go do lekkiego szaleństwa… Stwierdzał nawet, że powoli wariuje, więc każda minuta wydawała się lepsza od siedzenia w samotności.
    Spojrzał na jego dłoń i uścisnął ją z przyjaznym dla oka uśmiechem. Czas oczekiwania na spotkanie w takim miejscu mijał niespodzianie szybko. Nie było tutaj sztywno więc zamienienie kilka słów z kelnerką należało do przyjemności.
    -em… Nie masz się czym przejmować, byłem i tak zajęty- skłamał, ale całkowicie nieświadomie – Tak na wstępie, może jest coś o czym nie chcesz rozmawiać, albo coś, co chciałbyś powiedzieć na samym początku?- zapytał włączając dyktafon. W końcu lepiej wiedzieć na samym początku niż natrafić na dość nieprzyjemne pytanie, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  10. [Witam!
    Jakieś pomysły co do okoliczności spotkania?
    Może powiązania?
    Mogę zacząć ;]

    _Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  11. [Cześć i czołem, może wątek? Jakieś pomysły?]

    Anthony/Elessar

    OdpowiedzUsuń
  12. [To jak z wątkiem ? :) ]

    Fran

    OdpowiedzUsuń