16 stycznia 2013

Relationships.

Anthony Tomlinson.
We found love in a hopeless place.

Czasami dopadają mnie pytania które dotyczą cudu, dzięki któremu jeszcze egzystuję na tym świecie. Co mnie powstrzymało przed tym, aby uciec z tego okrutnego miejsca i znaleźć się gdzieś indziej, gdzie na pewno byłoby mi lepiej? Czemu jeszcze nie podciąłem sobie żył, nie skoczyłem z mostu, nie zastrzeliłem się, nie przedawkowałem jakiejś śmiercionośnej substancji? Kiedyś odpowiedzią na to wszystko była nadzieja. Bo mimo tego że do tej pory Bóg nie był dla mnie życzliwy, we mnie nadal tliła się iskierka tej właśnie wiary. Wierzyłem całym sobą że kiedyś byłoby lepiej, trzymałem się tego przekonania wszystkimi siłami, bo tylko to mi pozostało. Wierzyć, łudzić się, modlić. Tylko tym żyłem, a w momentach kompletnej desperacji ciąłem się, chociaż w głębi ta nadzieja była zawsze przy mnie. Ta nadzieja, która była nieodłączną częścią mojego życia od wielu lat, mimo mojego młodego wieku. Ta nadzieja, która prędko została ochrzczona. Jakie jej nadałem imię? Anthony. Chłopak który mnie uratował - nie tylko w przenośni. Gdyby nie on, umarłbym na łóżku szpitalnym przez moje chore serce. W moich oczach stał się bohaterem, ideałem do którego miałbym dążyć, czymś co wychodziło poza ludzką wyobraźnię. W moim umyśle nie był jedynie zwykłym człowiekiem o wielkim sercu, był personifikacją tego, że ktoś na górze wreszcie się nade mną zlitował i chyba kochał od samego początku, bo przesłał mnie przez tyle cierpień po to, aby wreszcie zesłać do mnie jego. Osobę, którą pokochałem. Po raz pierwszy tak prawdziwie. Całe moje życie od samego początku było ustalone tak, aby on był jego końcem. Końcem a zarazem początkiem czegoś nowego, lepszego. Jakby on był nagrodą za te wszystkie złe rzeczy, które mi się przytrafiły. Nagrodą która w każdym momencie mogłaby mnie opuścić, a w takim przypadku puściłbym go wolno. To co czułem będąc obok niego nie mogło równać się z niczym, co odczułem w całym moim życiu, a dopiero przy drugim pocałunku zdałem sobie sprawę z tego, co to naprawdę było. Miłość. Miłość która nie równała się z niczym innym. On dał mi poczucie ciepła, bezpieczeństwa. Tylko on zdołał mnie pokochać tak, abym był tego w pełni świadomy, abym czuł się kochany. I to uczucie było wszystkim, czego od zawsze pragnąłem. Czekałem na nie naprawdę długo. Czasami dopytuję się samego siebie czy było warto przejść przez to wszystko, czy było warto odtrącić tych, którzy podobno mnie kochali. A później zerkam na niego, na ideał jego wyglądu, odczuwam wokół siebie tą specyficzną aurę, która mnie do niego przyciągnęła, przypominam sobie wszystko to, co dla mnie zrobił. Tak, zdecydowanie. Tylko on potrafi wypełnić mnie tym uczuciem mieszanego podniecenia z miłością, które tak bardzo pragnąłem przez całe życie. Dla kogoś takiego było warto.

Your hand fits in mine like it's made just for me.
But bear this in mind that was meant to be.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz